Wspomnienie o Gienku, naszym przyjacielu z gór

Trzebinia, 19 grudnia 2020r.

7 grudnia 2020r. w wieku 61 lat zmarł nasz przyjaciel z Kamesznicy – Eugeniusz Śleziak, od ponad 37 związany ze środowiskiem harcerzy, wywodzących się ze Środowiskowego Kręgu Instruktorów Harcerskich im. ks. hm. Mariana Luzara „Czarnego Kruka” w Trzebini.

Gienek urodził się 25 listopada 1959r. w wielodzietnej rodzinie Anny i Jana Śleziaków, która mieszkała w Kamesznicy-Złatnej. Gienek był najstarszym chłopcem z 7 rodzeństwa, toteż od najmłodszych lat ciążył na nim szczególny obowiązek pomocy rodzicom w utrzymaniu całej rodziny. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Kamesznicy, podjął dalszą naukę w zasadniczej szkole zawodowej o profilu kolejowym w Czechowicach-Dziedzicach. Ponieważ jednak było mu bardzo ciężko tak daleko dojeżdżać i jednocześnie godzić naukę z pomocą rodzicom w gospodarstwie, dalszą naukę kontynuował już bliżej w zasadniczej szkole zawodowej w Węgierskiej Górce, którą ukończył w zawodzie ślusarz-tokarz. Po zakończeniu edukacji rozpoczął pracę jako tokarz w odlewni żeliwa w tej właśnie miejscowości. Następnie pracował w pobliskiej Spółdzielni Kółek Rolniczych w Milówce jako traktorzysta, co pozwalało mu wówczas zrobić uprawnienia do prowadzenia samochodów ciężarowych, a było to od dzieciństwa jego największym marzeniem. Dlatego dalszą pracę kontynuował już jako kierowca, najpierw w Nadleśnictwie Węgierska Górka, później w Spółdzielni Transportu Wiejskiego w Żywcu, a następnie w prywatnej firmie transportowej TYC w Milówce. Na koniec prowadził własną działalność gospodarczą, świadcząc usługi w transporcie międzynarodowym.

W 1986 roku Gienek, pracując w Nadleśnictwie Węgierska Górka, poznał tam swoją przyszłą żonę Gienię, z którą rok później wziął ślub i zamieszkał w jej gospodarstwie rodzinnym w Ciścu. Ze związku tego urodziło im się czworo dzieci – jeden syn i troje córek. Małżonkowie przykładali wielką wagę do dobrego wychowania i wykształcenia dzieci, w rezultacie dwie córki skończyły studia, każda na dwóch kierunkach, a jedna jest jeszcze w trakcie studiów. Zarówno Gienek, jak i cała jego najbliższa rodzina znana była w okolicy zarówno z  gorliwej wiary, jak i umiłowania góralszczyzny. Naturalną konsekwencją tego było zaangażowanie się Gienka i jego małżonki w prowadzenie oddziału stowarzyszenia religijnego Rycerzy Niepokalanej w Ciscu oraz przynależność obu małżonków do Oddziału Górali Żywieckich Związku Podhalan w Polsce. Niezależnie od angażowania się w zorganizowanych formach aktywności religijnej, Gienek przez wiele lat wspierał różne formy wyrażania wiary, przy czym szczególnie był aktywny podczas organizacji dorocznych pielgrzymek mieszkańców tych terenów na Jasną Górę, gdzie zapewniał pielgrzymom transport bagażu
i wyżywienia, oraz organizował noclegi, w tym między innymi w pobliskich nam Luszowicach. Sam Gienek, jako człowiek z gór miał typowy góralski charakter i jak większość górali nie był do końca łatwym w życiu człowiekiem: często był uparty, jeśli uważał, że ma rację, a przy tym był nadzwyczaj bezpośredni w wyrażaniu swoich poglądów i bardzo honorowy. Jako ojciec, mąż, zięć i dziadek był kochany i szanowany przez swoją najbliższą rodzinę. Dlatego bardzo przeżywał problemy, których doświadczyło jego rodzeństwo. Generalnie Gienek był bardzo wesołym człowiekiem, lubił pośmiać się i pożartować, ale zawsze jego żarty miały swoją puentę. Z drugiej strony był też bardzo pracowity, serdeczny i wrażliwy na krzywdę innych ludzi. Jako pracownik, Gienek był powszechnie ceniony za poważne traktowanie swoich obowiązków. Posiadał również niezwykłe umiejętności naprawy wszelkich urządzeń mechanicznych, a zwłaszcza pojazdów samochodowych i potrafił „reanimować” auta, których naprawy nie chciał się podjąć żaden mechanik samochodowy. Tą pasją do motoryzacji i mechaniki potrafił zarazić swojego jedynego syna, który przejął jego wiedzę i umiejętności oraz pracę w transporcie międzynarodowym.

Gienka, jako harcerze, poznaliśmy w 1983 roku, kiedy nasz Krąg Instruktorski postanowił po raz drugi zorganizować, niezależnie od Hufca ZHP Trzebinia, swój obóz harcerski w Kamesznicy. Chcieliśmy ten obóz zlokalizować na jakiejś polanie, gdzieś na skraju kompleksu leśnego pod Baranią Górą. Ponieważ jednak Nadleśnictwo Węgierska Górka nie zgodziło się na naszą prośbę, o pomoc w znalezieniu nowego miejsca zwróciliśmy się poprzez naszego Kapelana ks. Stanisław Gałuszkę do ks. Władysława Zązla, ówczesnego proboszcza kamesznickiej parafii. Ks. Zązel, znając bardzo dobrze swoich parafian, wskazał nam wielodzietną rodzinę Śleziaków, której prawdopodobnie chciał w ten sposób pomóc, poprzez lokalizację naszego obozu harcerskiego na ich nieruchomości. Pierwsze, bezpośrednie spotkanie z Gienkiem nastąpiło, kiedy grupa kwatermistrzowska pojechała tuż przed obozem na tzw. pionierkę. Zadaniem tej kilkuosobowej grupy było przygotowanie, na terenie udostępnionej nam pod lasem łąki Śleziaków, podstawowej infrastruktury obozowej, w tym w szczególności, własnoręczne wykonanie kuchennego pieca obozowego opalanego drewnem, na którym przez blisko miesiąc miano przygotowywać posiłki dla grupy kilkudziesięciu harcerzy. Nie wiemy, co by z tego wyszło, gdyby nie w ostatniej chwili bezpośrednia pomoc Gienka, który osobiście dokończył niezbyt udane dzieło domorosłych „zdunów” z Trzebini. To właśnie wtedy, ten niespełna 24-letni chłopak zaimponował nam swoimi rozległymi umiejętnościami manualnymi oraz niezwykłą życzliwością dla wszystkich ludzi, jak również swą żarliwą wiarą. Od tego momentu rozpoczęła się nasza znajomość, która szybko przerodziła się w głęboką przyjaźń, trwającą nieprzerwanie ponad 37 lat. Przez ten czas, odwiedzaliśmy Gienka i Jego rodzinę, nie tylko kiedy tylko jechaliśmy w Beskid Żywiecki lub Śląski, a ścieżki naszych harcerskich lub betańskich wędrówek prowadziły przez Kamesznicę, ale również towarzyszyliśmy mu w trudnych chwilach, kiedy zmarła jego matka lub  stracił młodszego brata Bogdana, jak również byliśmy obecni w wielu bardzo radosnych momentach jego życia. Doszło do tego, że przyjaźń z Gienkiem zaowocowała też przyjaźnią niektórych spośród naszych dzieci z jego dziećmi, a w efekcie tego nawet zawiązaniem przez syna Gienka i syna jednego z naszych harcerzy wspólnej firmy. Przez te wszystkie lata nasze kontakty były raz bardziej intensywne, kiedy indziej mniej, ale od powstania Stowarzyszenia Luzarczycy, nabrały one nowej jakości. Gienek wraz ze swoją małżonką zaczął uczestniczyć w organizowanych przez nas uroczystościach i spotkaniach, zarówno w trakcie naszych wyjazdów w góry, jak i też w Trzebini. Pamiętamy, że często żegnając się z nami, kreślił znak krzyża na naszych czołach, niezależnie od tego, jaki kto miał stosunek do wiary. Natomiast my, jak przed laty, wracając z gór wstępowaliśmy do niego, aby powspominać stare dzieje, a nawet niektórzy spośród nas uczestniczyli w zeszłym roku w 60-tej rocznicy jego urodzin. Gienek wyjeżdżając swoim tirem w kilkudniowe trasy zagraniczne często dzwonił do nas, prowadząc z nami długie rozmowy, interesując się tym, co się dzieje w naszym stowarzyszeniu oraz w naszych rodzinach, a zawsze te pogawędki kończyły się  życzeniem dla nas błogosławieństwa bożego, często po góralsku. Niestety, niespodziewana choroba, powiązana z jego wieloletnimi schorzeniami, zabrała go nam nagle, kiedy mieliśmy tyle jeszcze wspólnych planów, niedokończonych rozmów i nieodbytych spotkań…

W dniu 19 grudnia 2020 r. o godz. 12.00 w Kościele p.w. św. Maksymiliana Kolbe w Ciścu k/Milówki odbył się pogrzeb naszego przyjaciela ś.p. Eugeniusza Śleziaka, którego prochy spoczęły na pobliskim cmentarzu parafialnym. W uroczystościach pogrzebowych obok rodziny, sąsiadów, przyjaciół i znajomych, uczestniczyli również przedstawiciele różnych organizacji religijnych i społecznych, w tym delegacja Stowarzyszenia Luzarczycy, która przekazała wyrazy współczucia od całego środowiska Luzarczyków dla jego rodziny. O szacunku, jakim był darzony w społeczności lokalnej, a zwłaszcza w swojej parafii i dekanacie, świadczy koncelebra mszy św. przez dziewięciu przyjezdnych księży, w tym Tomka najmłodszego brata Gienka oraz nieprzebrane rzesze ludzi, którzy towarzyszyli mu w tej ostatniej ziemskiej drodze. W pamięci wszystkich, którzy mieli okazję go poznać, pozostanie na zawsze jako człowiek o szczerym, otwartym i kochającym ludzi sercu, a w naszych wspomnieniach pozostanie na zawsze jako nasz wielki przyjaciel z gór.